Styczeń 2012
27/01/12

Słońce wolnymi, purpurowymi krokami zbliżało się do horyzontu. Przykryte grubą warstwą chmur, było nieosiągalne dla pewnego samotnego spojrzenia wpatrzonego w niebo. Mia usiadła właśnie na łóżku. Zastanawiając się nad kilkoma sprawami, wbiła wzrok w nasycone zielenią rolety, zza których wyłaniała się szarość. Czy to już koniec lata? Niespełna 3 dni temu wyklinała niebiosa za nieskazitelny żar, który spływał po jej niedostosowanym do upałów ciele, a teraz czuła napływ depresyjnych myśli samobójczych wywołanych szarością deszczu. Gdzie się podziało to cholerne lato? Czy już nigdy nie będzie tej doskonałej, pogodnej umiarkowanym ciepłem fazy przejściowej? W zamian okolica naszpikowana jest skrajnymi rodzajami pogody i różnokolorowymi hybrydami nowych robaków, których nazw nikt normalny nie jest w stanie wymówić.. Już nic nie jest takie, jak kiedyś. Spojrzała w wiszące na przeciwległej ścianie, ogromne lustro. Kosmyki stłamszonych snem włosów zastygły w bezruchu, zawieszone w połowie drogi pomiędzy czołem, a podpuchniętymi snem oczami. W takim stanie przypominała swojego młodszego brata z doklejonymi piersiami. Witaj świecie! Spojrzała nieco wyżej, na wiekowy obraz Pradziadków, którzy swoim surowym wzrokiem obserwowali ją o poranku. Uśmiechnęła się do nich zastanawiając się, jaką prawdę dzisiaj chcieliby jej przekazać. To był ten moment dnia, w którym Mia stawała się na krótką chwilę małą, niedostosowaną do zaistniałych warunków egzystencji dziewczynką. Dziadkowie, jak co dzień milczeli. Dzisiaj wydawali się nieco bardziej posępni, niż zwykle. Westchnęła głośno, zdjęła z szyi ususzony łańcuch czosnkowych główek i przeciągnęła się szeroko. Zabrała odruchowo z prześcieradła swoje MP-5 i zawlokła się w stronę łazienki, aby przygotować się do kolejnej nocy. Nie poczuła na sobie ani przez chwilę małego, ale pełnego wyrzutu spojrzenia, które, gdyby tylko miało brwi i potrafiłoby je marszczyć, w tej chwili zmarszczyłoby je bardziej, niż kiedykolwiek. NIE KŁADZIE SIĘ TAKICH CIĘŻKICH KARABINÓW NA PLUSZOWYCH MISIACH!! Tym bardziej na całą noc. W pokoju zaczął się unosić zapach pluszowego focha.

 rozowa zebatka - tu jestes