Pod koniec 2010 roku firma Adobe zaprezentowała Digital Publishing Suite. Pakiet pozwala w łatwy i przyjemny sposób tworzyć cyfrowe, kompatybilne z tabletami i urządzeniami mobilnymi wersje dokumentów za pomocą programu InDesign. Założenie zapowiadało się wyjątkowo obiecująco. Do dzisiaj doczekaliśmy się już 25 wydania tego narzędzia. Każde kolejne uaktualnienie wprowadza kolejne poprawki funkcjonalności i łatki błędów. Pomimo tak wielu aktualnizacji i bardzo miło wspominanego przeze mnie kilkudniowego szkolenia z obsługi DPS’a, z przykrością muszę stwierdzić, że korzystanie z tego narzędzia mogę przyrównać do budowania domku z kart. Im więcej materiału użyjemy, tym bardziej musimy trzymać kciuki, by całą nasza praca nie rozsypała sie w ciągu sekundy.
Na moje wrażenie wpływają głównie błędy związane z aktualizacją wersji pakietu Adobe z CS5 do CS6, kiedy to nadpisanie poprzedniej wersji staje się nie tyle niemożliwe lub trudne, ale pozbawione jakiejkolwiek logiki przyczynowo-skutkowej. Druga kwestia to wyskakujące w zupełnie przypadkowy sposób błędy synchronizacji danych, zapisu plików, mówiące o problemach z dostępem do bibliotek, czyli całe spektrum błędów, których występowanie wydaje się nie być związane z jakimikolwiek racjonalnymi przyczynami.
Niestety chyba zbyt wiele oczekiwałam po narzędziu wydanym przez największego na świecie monopolistę kompleksowych pakietów programów komputerowych w (tak tylko przypominam) 2013 roku. Na szczęście uwielbiam wynajdować rozwiązania skomplikowanych zagadnień :)