Pod koniec 2010 roku firma Adobe zaprezentowała Digital Publishing Suite. Pakiet pozwala w łatwy i przyjemny sposób tworzyć cyfrowe, kompatybilne z tabletami i urządzeniami mobilnymi wersje dokumentów za pomocą programu InDesign. Założenie zapowiadało się wyjątkowo obiecująco. Do dzisiaj doczekaliśmy się już 25 wydania tego narzędzia. Każde kolejne uaktualnienie wprowadza kolejne poprawki funkcjonalności i łatki błędów. Pomimo tak wielu aktualnizacji i bardzo miło wspominanego przeze mnie kilkudniowego szkolenia z obsługi DPS’a, z przykrością muszę stwierdzić, że korzystanie z tego narzędzia mogę przyrównać do budowania domku z kart. Im więcej materiału użyjemy, tym bardziej musimy trzymać kciuki, by całą nasza praca nie rozsypała sie w ciągu sekundy.
Na moje wrażenie wpływają głównie błędy związane z aktualizacją wersji pakietu Adobe z CS5 do CS6, kiedy to nadpisanie poprzedniej wersji staje się nie tyle niemożliwe lub trudne, ale pozbawione jakiejkolwiek logiki przyczynowo-skutkowej. Druga kwestia to wyskakujące w zupełnie przypadkowy sposób błędy synchronizacji danych, zapisu plików, mówiące o problemach z dostępem do bibliotek, czyli całe spektrum błędów, których występowanie wydaje się nie być związane z jakimikolwiek racjonalnymi przyczynami.
Niestety chyba zbyt wiele oczekiwałam po narzędziu wydanym przez największego na świecie monopolistę kompleksowych pakietów programów komputerowych w (tak tylko przypominam) 2013 roku. Na szczęście uwielbiam wynajdować rozwiązania skomplikowanych zagadnień :)
Tegoroczne targi CeBIT w Hannoverze były szczególnym wydarzeniem dla Polski. Nasz kraj uczestniczył w w nich jako kraj partnerski. Zaowocowało to ogromną ilością polskich stoisk oferujących nowe technologie oraz rozwiązania dla biznesu. Z dumą trzeba przyznac, że na tle areny międzynarodowej udało nam się wypaść wyjątkowo korzystnie. Polska zaprezentowała pełen przekrój produktów i umiejętności, począwszy od ilustracji, przez gry internetowe po systemy SAP. Szczegóły dotyczące rodzimych wystawców znajdziemy na oficjalnej stronie CeBit.
EDGE Animate jest to intensywnie udoskonalane narzędzie firmy Adobe. Animacje tworzone za pomocą EDGA cechuje jedna istotna kwestia, są produkowane, jako pliki wynikowe JavaScript. Można je dzięki temu odtwarzać w przeważającej części dotępnych obecnie przeglądarek stacjonarnych i mobilnych. Nierzadko można spotkać się z opinią, że jest on następcą najpopulerniejszego narzędzia służącego do tworzenia animacji internetowych, Flasha. Niestety jest to opinia dalece mijająca się z prawdą.
Interfejs programu bardzo przypomina interfejs znany z programu Macromedia Flash MX (rok 2004), niestety możliwości animowania za pomocą EDGA i JavaScriptu są jeszcze w powijakach i nie zapowiada się, by w najbliższej przyszłości dorównały choć w ćwierci możliwością do których przywykliśmy we Flashu.
Owszem, wykonanie prostej animacji przejścia, efektu rozmycia czy też zatrzymania animacji i wznowienia jej w innym punkcie dla EDGA nie stanowi problemu, jednak wykonanie operacji matematycznych, tworzenie obiektów czy też współpraca z plikami na zasadzie, którą znamy z ActionScript jest w tym momencie niemożliwa. Dodatkowo obiekty są bardzo ociężałe i wymagające, jesli chodzi o podzespoły kryjące się w naszym urządzeniu.
Ogromnym pozytywem jest to, że EDGE jest zupełnie darmowy. Ma to na celu szybkie i sprawne wyłapanie błędów programu oraz przestawienie użytkowników na zupełnie inny rodzaj animacji. Oznacza też, że narzędzie jest w dalszym ciągu w fazie testowej, co oznacza, że jeszcze wiele może się w jego działaniu zmienić. Z niecierpliwością wypatruję pełnej wersji EDGA