WEB
24/03/13

Pod koniec 2010 roku firma Adobe zaprezentowała Digital Publishing Suite. Pakiet pozwala w łatwy i przyjemny sposób tworzyć cyfrowe, kompatybilne z tabletami i urządzeniami mobilnymi wersje dokumentów za pomocą programu InDesign. Założenie zapowiadało się wyjątkowo obiecująco. Do dzisiaj doczekaliśmy się już 25 wydania tego narzędzia. Każde kolejne uaktualnienie wprowadza kolejne poprawki funkcjonalności i łatki błędów. Pomimo tak wielu aktualnizacji i bardzo miło wspominanego przeze mnie kilkudniowego szkolenia z obsługi DPS’a, z przykrością muszę stwierdzić, że korzystanie z tego narzędzia mogę przyrównać do budowania domku z kart. Im więcej materiału użyjemy, tym bardziej musimy trzymać kciuki, by całą nasza praca nie rozsypała sie w ciągu sekundy.

Na moje wrażenie wpływają głównie błędy związane z aktualizacją wersji pakietu Adobe z CS5 do CS6, kiedy to nadpisanie poprzedniej wersji staje się nie tyle niemożliwe lub trudne, ale pozbawione jakiejkolwiek logiki przyczynowo-skutkowej. Druga kwestia to wyskakujące w zupełnie przypadkowy sposób błędy synchronizacji danych, zapisu plików, mówiące o problemach z dostępem do bibliotek, czyli całe spektrum błędów, których występowanie wydaje się nie być związane z jakimikolwiek racjonalnymi przyczynami.

Niestety chyba zbyt wiele oczekiwałam po narzędziu wydanym przez największego na świecie monopolistę kompleksowych pakietów programów komputerowych w (tak tylko przypominam) 2013 roku. Na szczęście uwielbiam wynajdować rozwiązania skomplikowanych zagadnień :)

08/12/12

Niestety nadszedł dzień, w którym najlepsze rozwiązanie dla obsługi poczty pod własną domeną przeszło do historii. Goolge od dziś zablokowało możliwość rejestracji nowych użytkowników w bezpłatnej wersji Google Apss. Oczywiście nie ma to wpływu na działanie domen dotychczas zarejestrowanych, jednak osoby zbyt długo zwlekające lub wahające się nad tym rozwiązaniem powinny odczuwać obecnie całkiem spory niesmak.

“Od dziś nie przyjmujemy nowych rejestracji w bezpłatnej wersji Google Apps (której obecnie używasz). Ponieważ jesteś już klientem, ta zmiana nie ma wpływu na usługę, z której korzystasz. Wciąż możesz używać Google Apps bezpłatnie.” by The Google Apps Team

26/09/12

kolorowe żelki ułożone w kształt uśmiechniętej twarzyWielu twórców stron internetowych nie docenia przydatności bezpłatnych narzędzi oferowanych przez W3C.org. Wśród narzędzi, niezbędne minimum stanowi zapoznanie się i polubienie narzędzi do sprawdzania poprawności kodu stron internetowych, szczególnie pod kątem składni samego kodu strony ( narzędzie validator.w3.org), jak i jego arkusza stylów ( narzędzie jigsaw.w3.org/css-validator ), oraz zdobywającego coraz większą popularność narzędzia do sprawdzania poprawności strony pod kątem przeglądarek mobilnych ( narzędzie validator.w3.org/mobile ).

Warto też od czasu do czasu przeprowadzić rewalidację strony pod kątem aktualności zawartych w niej linków (narzędzie validator.w3.org/checklink).

Głównym teoretycznym powodem dla sprawdzania poprawności strony jest mniejsza zawodność przy jej wyświetlaniu w przeglądarkach internetowych oraz zmniejszenie poziomu potencjalnej frustracji użytkowników w przypadku braku poprawnego jej działania. Głównym prawdziwym powodem do używania walidatorów jest nieustającym wyścigiem o pozycję w silnikach wyszukujących, czyli oswojenie pajączka Google.

Jak wiadomo, robot Google rządzi się swoimi prawami, które z uwagi na nieustające próby przechytrzania jego algorytmów, w ciągu ostatnich kilkunastu lat zmieniły się diametralnie. Jedną z nielicznych kwestii pozostającą bez zmian w sposobie jego działania jest wspomniana poprawność kodu. Bez tej poprawności możemy być pewni, że robot nie zaindeksuje naszej strony w najlepszy z możliwych sposobów.

Przy pozytywnym przejściu walidacji, W3C zachęca nas do zamieszczenia na swojej stronie nieco przestarzałych w swoim designie “orderów uśmiechu”:

Valid XHTML 1.0 TransitionalValid CSS!Valid CSS!

 czarna zebatka - tu kliknij  rozowa zebatka - tu jestes  czarna zebatka - tu kliknij